Dobra opowiem wszystko od początku
Pasek kupiony ponad pół roku temu, wymieniony rozrzad kpl. chłodnica i pare inncyh bajerow, załozona gazownia i tak jeździł.
Jako że niemiec nie wymieniał oleju bo był sprowadzony, po zalaniu nowym wypłukał się silnik i z czasem coraz więcej brał oleju więc wiedziałem że pierścienie itd to kwestia czasu.
Ale mimo to jeździłem z bańką oleju i było ok.
Pewnego felernego dnia, nagle zapaliła się kontrolka płynu że mu mało, więc biegne patrze płyn jest co mnie zdziwiło, łapie za wąż gotuje się, wychłodziłem dziada i po wszystkim otworzyłem korek. zjadł cały płyn. Po tej akcji postanowiłem zabrać się za niego.
Wyjąłem silniczek, rozłozłożyłem an srubki, nowe panewki, uszczelniacze zaworowe pierscienie, oringi wysztkie na wężach, docierałem zawory, wszystko myłem, przeglądałem. Pieściłem bardziej niż żonę. Złożyłem, odpaliłem niby wszystko ok, po malutku go zacząłem rozjeżdzać i tak stanąłem sobie pod sklepem zgasiłem auto, a tam jakby wojna atomowa pod deska.. biegne pod maske patrze gotuję się, ale na wyjściu z głowicy na wężu na nagrzewnice i chłodnicę, no to znowu wychłodziłem, mówię zle moze odpowietrzony, nie pomogło. wymieniłem korek na zbiorniczku i jeszcze raz termostat bo chociaż był wymienony przy 1 wymianie rozrządu jest to rzecz często wadliwa, tymbardziej że jak w rosyjskiej ruletce raz wąż ciepły raz zimny..
I co ??? i dupa.. padły podejrzenia no główicę bo robiłem w niezaufanej szlifierni i mówię może mnie oszukali i nie sprawdzili szczelności, no to powtórka z rozrywki, silnik na wierzch, mówię żebym się nie wkurwił dałem blok do planowania bo to kurestwo całe aluminiowe.. to mowie może po przegrzaniu sie pofałdował. przy okazji okazało się że strzelił klin na kole wału, więc mówie szczescie w nieszczesciu bo zaczeło po malu koło obracać. Głowica juz sprawdzona i splanowana w zaufanym warsztacie, blok też, jak lusterko. nowa uszczela pod glowice, przy oakzji hydropoychacze, sprzeglo i inne bzdury znowu.. lubie miec zadbane auto..
Składam z zacieszem na twarzy że teraz bedzie zyleta. I co??!! odpalam dzis dałem mu pochodzić na wolnych z 30 min, pozniej troche pogazowałem, zgasiłem a chuj znowu sie gotuje na wyjsciu z glowicy, wąż od termostatu ni chuj ni w dupe, ni to ciepły ni to zimny, temperatura niby 90 C, a na wyjsciu gdzie czujnik się gotuje. odkreciłem korek, przegoniłem na obrotach, czuje termostat otworzył mowie bąbel stał. zadowolony uzupełniłem pacjentowi płyny. i na przejazdzke, po chwili sobie stanałem, gasze kolubryne, łapię za wąż na wyjsciu i czuje ze bąbluje. Co jest najlepsze przy tym zjawisku wężę nie puchną.. i to mnie dziwi. A nowy korek mam. co prawda hansa prirsa ale chyba korka nie zjebał. i Tylko tak robi jak się zgai auto.. co mnie dziwi czujnik ani razu mi nie pokazał że sie gotuje. czujnik który jest na chłodnicy nie załączył awaryjnie wiatraka od klimy ? a chyba powinien? wymieniłem wszystko co sie dało. że chyba wadliwy termostat ( gates) w co nie chce mi sie wierzyć ze 2 z rzedu, albo ten korek znowu zjebany bo nawet węże nie puchną... Nie wiem jestem bezradny.. proszę o opinie i wskazówki.
Przepraszam za tak wyczerpującą litanie, ale wsadziłem w niego kupe roboty, kasy,a baba na mnie już patrzeć nie może bo mówi że nawymyslałem jak chuj a tu nie ma efektu.
PS.
Jedynie blok został nie sprawdzony pod kątem cisnienia, ale gadałem z majstrem i mówił ze w karierze trafilo mu sie tylko 2 razy ze blok pekniety.. i mówi że dosyc problematycznie zeby zaslepic wyjscia wszystkie zeby szczelnosc sprawdzic..
Pozdrawiam Mirek ..
Pasek kupiony ponad pół roku temu, wymieniony rozrzad kpl. chłodnica i pare inncyh bajerow, załozona gazownia i tak jeździł.
Jako że niemiec nie wymieniał oleju bo był sprowadzony, po zalaniu nowym wypłukał się silnik i z czasem coraz więcej brał oleju więc wiedziałem że pierścienie itd to kwestia czasu.
Ale mimo to jeździłem z bańką oleju i było ok.
Pewnego felernego dnia, nagle zapaliła się kontrolka płynu że mu mało, więc biegne patrze płyn jest co mnie zdziwiło, łapie za wąż gotuje się, wychłodziłem dziada i po wszystkim otworzyłem korek. zjadł cały płyn. Po tej akcji postanowiłem zabrać się za niego.
Wyjąłem silniczek, rozłozłożyłem an srubki, nowe panewki, uszczelniacze zaworowe pierscienie, oringi wysztkie na wężach, docierałem zawory, wszystko myłem, przeglądałem. Pieściłem bardziej niż żonę. Złożyłem, odpaliłem niby wszystko ok, po malutku go zacząłem rozjeżdzać i tak stanąłem sobie pod sklepem zgasiłem auto, a tam jakby wojna atomowa pod deska.. biegne pod maske patrze gotuję się, ale na wyjściu z głowicy na wężu na nagrzewnice i chłodnicę, no to znowu wychłodziłem, mówię zle moze odpowietrzony, nie pomogło. wymieniłem korek na zbiorniczku i jeszcze raz termostat bo chociaż był wymienony przy 1 wymianie rozrządu jest to rzecz często wadliwa, tymbardziej że jak w rosyjskiej ruletce raz wąż ciepły raz zimny..
I co ??? i dupa.. padły podejrzenia no główicę bo robiłem w niezaufanej szlifierni i mówię może mnie oszukali i nie sprawdzili szczelności, no to powtórka z rozrywki, silnik na wierzch, mówię żebym się nie wkurwił dałem blok do planowania bo to kurestwo całe aluminiowe.. to mowie może po przegrzaniu sie pofałdował. przy okazji okazało się że strzelił klin na kole wału, więc mówie szczescie w nieszczesciu bo zaczeło po malu koło obracać. Głowica juz sprawdzona i splanowana w zaufanym warsztacie, blok też, jak lusterko. nowa uszczela pod glowice, przy oakzji hydropoychacze, sprzeglo i inne bzdury znowu.. lubie miec zadbane auto..
Składam z zacieszem na twarzy że teraz bedzie zyleta. I co??!! odpalam dzis dałem mu pochodzić na wolnych z 30 min, pozniej troche pogazowałem, zgasiłem a chuj znowu sie gotuje na wyjsciu z glowicy, wąż od termostatu ni chuj ni w dupe, ni to ciepły ni to zimny, temperatura niby 90 C, a na wyjsciu gdzie czujnik się gotuje. odkreciłem korek, przegoniłem na obrotach, czuje termostat otworzył mowie bąbel stał. zadowolony uzupełniłem pacjentowi płyny. i na przejazdzke, po chwili sobie stanałem, gasze kolubryne, łapię za wąż na wyjsciu i czuje ze bąbluje. Co jest najlepsze przy tym zjawisku wężę nie puchną.. i to mnie dziwi. A nowy korek mam. co prawda hansa prirsa ale chyba korka nie zjebał. i Tylko tak robi jak się zgai auto.. co mnie dziwi czujnik ani razu mi nie pokazał że sie gotuje. czujnik który jest na chłodnicy nie załączył awaryjnie wiatraka od klimy ? a chyba powinien? wymieniłem wszystko co sie dało. że chyba wadliwy termostat ( gates) w co nie chce mi sie wierzyć ze 2 z rzedu, albo ten korek znowu zjebany bo nawet węże nie puchną... Nie wiem jestem bezradny.. proszę o opinie i wskazówki.
Przepraszam za tak wyczerpującą litanie, ale wsadziłem w niego kupe roboty, kasy,a baba na mnie już patrzeć nie może bo mówi że nawymyslałem jak chuj a tu nie ma efektu.
PS.
Jedynie blok został nie sprawdzony pod kątem cisnienia, ale gadałem z majstrem i mówił ze w karierze trafilo mu sie tylko 2 razy ze blok pekniety.. i mówi że dosyc problematycznie zeby zaslepic wyjscia wszystkie zeby szczelnosc sprawdzic..
Pozdrawiam Mirek ..