Diagności w małopolsce północnej (nad Krakowem) są uczuleni na aborcje katalizatorów i nawet w łapę niechca brać, a nawet jak kat jest stary lub auto jest wyremontowane.
Miałem przypadki z honda crv I (1997r benzyna), gdzie po remoncie głowicy ( wymiana uszczelniaczy, zaworów, gniazd) i wymianie pierscieni i katalizatora zszedłem z ponad 1000ppm HC do ok. 200 ppm HC (lambda 1.0) i niechcieli mi podbic dowodu tylko przez spaliny, reszta była wymieniona na nowe (zawieszenie, światła, hamulce brembo, brak rdzy, sondy lamda, czujniki map sensory, swiece, cewki, przewody zaplonowe itd.). Zrezygnowałem niestety z Hond od tamtego czasu. Prawdopodobnie Hondy tak mają ale na przeglądzie ich to nie obchodzi.
Podobnie miałem z civiciem VII 1.7 benzyna z 2003 roku. Po remoncie genrealnym i wymianie katalizatora normy spalin były przekroczone, nawet na gazie (co mnie zaskoczyło) i to też przy lambdzie 1.0.
Wydaje mi sie że po prostu hondy mają niski skok tłoka, albo prez map sensory, przez co paliwo niedopala się do końca, ale że przy lambdzie 1.0 cos takiego sie dzieje, przy wymienionym kacie?
Dlatego teraz montuje zamienniki katów za 200-400 złotych (starczy na 2 lata jezdzenia) i kupuje wszystko tylko nie hondy.
O auta bardzo dbam, wymieniam wszystko na bieżąco, bo robie duże przebiegi.
Jak tylko jade do handlarzy to pierwsze co, to badam spaliny. Za to jest najłatwiej uwalić teraz przegląd.